Styl dziewczęcy

Pewna dama, którą dostrzegł ów tajemniczy mężczyzna w nowo otartej w mieście galerii handlowej, miała dość dziwnie ufarbowane włosy. Pomijając już samą kwestię struktury fryzury. Otóż pani ta miała włosy koloru łososia. czyli różowawe, jeśli ktoś woli takie określanie barw. Mało tego to nie koniec dziwnego doboru kolorystyki u tej właśnie damy. Otóż miała ona do tego pastelowo niebieskie buty (przeskakując w opisie od “głów” do “stóp”), z frędzlami, żeby było śmieszniej i ciekawiej. Spodnie miała… no akurat zwykłe, czarne, o prostym kroju. Nic nadzwyczajnego, nic ekscentrycznego. Chociaż do tychże nienadzwyczajnych spodni dobrana została przez ową panią różowa kurtka, niemal tak różowa jak jej włosy. No cóż, widocznie lubi różowy.
Ów tajemniczy mężczyzna przyglądał się ten pani dość długo i intensywnie. Gdyby ich spojrzenia się spotkały, to pani ta uznałaby mężczyznę za nachalnego, niewychowanego lub nawet zboczonego, napastującego, wzrokowo molestującego. Choć pan ten oczywiście przypatrywał się pani bez żadnych ukrytych i nieprzyzwoitych zamiarów. Po prostu był w stanie umiarkowanego, nieekstremalnego szoku estetycznego. Albo też kolorystycznego. W tym miejscu możemy ujawnić, że pan ten był z zawodu i zamiłowania malarzem, artystą. Nie takim malarzem pokojowym, oferującym prace wykończeniowe mieszkań. Prawdziwym artystą z krwi i kości. A nawet krwi, kości, mięśni, wszystkich układów organizmu, wszystkich tkanek i płynów ustrojowych. Do ostatniej kropli swojego ciała i swej duszy był oddany sztuce.
Ale takiej abstrakcji w galerii handlowej nie spodziewał się. Można by spodziewać się, że ten stan kolorystycznego zdumienia zainspiruje malarza do stworzenia jakiegoś dzieła. Jednak jedyne dzieło, do jakiego mógłby zainspirować go widok tej pani, to dzieło abstrakcyjne. A pan ów malarzem abstrakcjonistą nie był. Ani dadaistą. Ani sofistą. Był raczej realistą. I realistycznie rzecz ujmując, był obecnie w stanie szoku.
No cóż, poszedł do galerii handlowej na własne ryzyko. Jakby nie mógł kupować pędzli gdzie indziej. Choćby w markecie budowlanym. No co? Sprzedają tam chyba jakieś pędzle? I wałki do malowania, i kuwety do farby, folie malarskie i inne akcesoria. Aha, no tak, to jest malarz pokojowy. Czyli raczej chodzi na zakupy “zawodowe” do sklepu wyspecjalizowanego w akcesoriach dla malarzy i innych artystów. Co zatem robił w galerii handlowej w tę handlową niedzielę? Kupował jedzenie. W końcu nie samą sztuką człowiek żyje. A może? Skąd ta wątpliwość? Z powodu zawartości torby na zakupy pana malarza. Znajdowały się tam różne spożywcze jak najbardziej produkty, a także przeróżne produkty z tak zwanej chemii gospodarczej, a wszystkie te przedmioty zakupione były po jednej sztuce. Tak był ten malarz przesiąknięty sztuką właśnie. Nasztukował się na tych zakupach jak dziki. Odmówił nawet paniom hostessom, które próbowały go namówić na różne promocyjne zakupy typu: “kup kilka, a zapłacisz mniej, niż byś zapłacił, gdybyś kupił jeden”, “kup trzy, bo mamy za dużo w sklepie”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here