Damska moda w sezonie jesienno-zimowym to królestwo obszernych peleryn, śniącej skóry, zwierzęcych cętek i kratek. Jednak od kilku dekad moda jest tolerancyjna i obok wiodących trendów zawsze na topie będą klasyczne trencze i nieśmiertelne, ultrawygodne puchówki.
Każdy nosi to, co lubi
Dlatego tak samo na czasie będzie włożenie płaszcza w różowo-czerwoną pepitkę czy wełnianej kurtki wykonanej z surowej wełny w kratkę glen, jak i mięciutkiego misia z “teddy fabric” w tradycyjnym, jakże lubianym i bezpiecznym oraz pasującym do każdej innej barwy czarnym kolorze. Taki “miś” pasuje zarówno do stylizacji casualowych, jak i tych bardziej eleganckich, w zależności od tego, z czym płaszczyk zestawimy. Zwłaszcza, jeśli jego krój jest prosty, długość “przed kolano” a zapiąć do można prawie pod szyję. Oczywiście dobrze, jeśli górne partie ubrania dają drugą opcję, mianowicie rozpięcie płaszcza
tak żeby utworzył się jakże modny w tym sezonie, duży kołnierz. A jeśli nawet nie jest to możliwe, okrycie takie jest na tyle uniwersalne, że z całą pewnością będzie nam służyć co najmniej kilka sezonów, a jego pluszowy urok docenimy na pewno w mroźne zimowe dni.
Stary, dobry przyjaciel trencz
Trencz, to w naszych szerokościach geograficznych raczej propozycja na jesień, chociaż paniom i panom poruszającym się miedzy biurem a domem samochodem, powinien raczej wystarczyć. Oczywiście odziedziczony po brytyjskiej armii, zaprojektowany przez Burberry i spopularyzowany w latach 40 za sprawą Humphrey’a Bogarta w filmie Casablanca klasyczny płaszcz to produkt, którego nie trzeba przedstawiać, bo nawet jeśli nie znamy go z Casablanki czy Śniadania u
iffany’ego , gdzie pięknie w scenie na deszczu prezentuje się w nim urocza Audrey Hepburn, to z pewnością doskonale znamy ten beżowy krój i charakter.
Wygodny puchowy płaszcz
Wiele topowych marek proponuje nam w bieżącym sezonie puchowe wersje płaszczy. Jest ich na rynku wiele, o różnych długościach, krojach i kolorach. Mi osobiście najbardziej spodobał się bardzo praktyczny, a jednocześnie ciekawy, czarny, uniwersalny i łatwy w utrzymaniu dzięki możliwości prania w pralce i kolorowi sportowy płaszczyk puchowy. Jest dość krótki, mniej więcej do połowy uda, wyposażony w elastyczne ściągacze przy rękawach i przy szyi, co z jednej strony dodaje mu wiele oryginalności i uroku, a z drugiej okazuje się bardzo praktyczne. Nie trzeba do niego nosić żadnych szalików i kominów. Po prostu wystarczy założyć i już. A szal w celach ozdobnych ubrać zawsze można i to nawet dość luźny, ponieważ nie musi chronić nas przed zimnem.Jednak absolutnym hitem tego sezonu jest dla mnie również puchowy, szary płaszcz zimowy w wersji maxi. Nie dość, że jest bardzo ciepły, ogrzewa nam nie tylko grzbiet, ale i nogi, co pozwala na ubranie spódniczki (nawet krótkiej) to jeszcze jest po prostu przepiękny. Jego szara, lekko błyszcząca wielka powierzchnia naprawdę sprawia niesamowite wrażenie. Niestety, jest to propozycja tylko i wyłącznie dla pań, którym natura nie poskąpiła wzrostu. Niska osoba będzie wyglądała w nim, mimo całego jego uroku po prostu śmiesznie – jakby zapomniała opuścić śpiwora po nocy spędzonej w górskim schronisku.